Dopiero w ostatnich dekadach w pełni doceniono znaczenie zapachów dla zwiększania efektywności marketingowej. Często nie zdajemy sobie sprawy, że skrupulatnie opracowana woń skłania nas do określonych zachowań konsumenckich.
Doszło do tego, że specjalne sztaby zajmujące się w wielkich firmach aromamarketingiem, stworzyły swoiste zapachowe marki. Celem takich zabiegów jest wywołanie u potencjalnego nabywcy skojarzeń z konkretnym produktem, rzadziej usługą. To z kolei przywodzi mu na myśl określoną markę. Utrwalanie jej w pamięci zwiększa prawdopodobieństwo częstszego sięgania po buty, ubrania lub żywność od danego producenta. Starannie opracowane ekstrakty zwiększają zyski przedsiębiorstwa nawet o kilkanaście procent. Niektóre zapachy zostały nawet oficjalnie zarejestrowane i żadnej innej firmie nie wolno ich używać do promowania własnych wyrobów.
Pewna azjatycka linia lotnicza postanowiła wprowadzić spójność między ozdobnymi elementami stroju personelu pokładowego a aromatem unoszącym się w samolocie. Egzotyczne kwiaty umieszczone w klapach marynarek pasują teraz do woni dalekowschodniego ogrodu w środku wiosny. Aromatycznej mgiełki nie omieszkano rozpylić również na wszelkich gadżetach firmowych, będących do dyspozycji pasażerów. Niezależne badania potwierdziły że od tego czasu poziom zadowolenia z usług przewoźnika systematycznie wzrasta.
Każdy producent ekstraktów do żywności i syntetycznych zapachów nie może przesadzać z intensywnością woni. Aromamarketing bywa bowiem ryzykowny i to co jednej osobie przywodzi na myśl cudowne wspomnienia, u innej może powodować odrazę. Różne są także uwarunkowania kulturowe i geograficzne. Warto więc rozsądnie i z umiarem wykorzystywać tego rodzaju manipulacje, aby nie przyniosły one odwrotnych niż zamierzone rezultaty.